Dawno temu wkradł się w moją małą pandorę człowiek , który zamkną moją duszę w słoiku. Kilka lat spędzonych pod nakrętka migoczącego nieba. Parę oddechów tutejszej atmosfery wcinającej mi się w płuca. Szklane ściany bez krawędzi snu. Jakiejkolwiek bariery rzeczywistości. Czasem otwierałam podziurawione oczy by jeszcze raz odlecieć .Jednak częściej pozwalam rzęsom opaść kurtyną na projektor z wyprutą kliszą. To cena , jaką płaci się za narodziny w kosmosie. Zawsze znajdzie się człowiek który będzie dla nas takim właśnie słoikiem. Zamknięta w 77 wymiarach destrukcyjnej miłości.
|