Nasz związek stał nad przepaścią, nad którą nie spodziewanie zaczęliśmy się szarpać. Chciał mnie zepchnąć. Nadludzką siłą, uwolniłam się, broniąc siebie, zepchnęłam z niej jego. Chcąc go jedynie 'postraszyć' posłałam go w tą otchłań. Złapałam go, trzymam w mocnym uścisku, ze świadomością, że nie mogę puścić. Raz na jakiś czas słabnę, uczuję, że może mi się wymknąć przez palce. Mogę go stracić. Ale nie stracę. Będę trzymać, aż mi pomoże i podciągnie się również o własnych siłach. Miłość, to ona, ona ma przezwyciężyć wszystko. /improwizacyjna
|