Stałam na środku ulicy z obrażoną miną. Dobrze wiedział, że tym razem tak łatwo nie odpuszczę. Podszedł do mnie i bezradnym ruchem sięgnął po moją rękę. Chciałam wyrwać Mu ją z uścisku, ale trzymał zbyt mocno. Popatrzyłam na Niego z wyrzutem, nie wiedząc co się dzieje. Spojrzałam w Jego oczy, a to co zobaczyłam przeszło moje najgorsze wyobrażenia. Malował się w nich strach. Przeogromny strach. I jak się później dowiedziałam, był to strach przed tym, że mnie straci. Po raz pierwszy ten oziębły dupek okazał skruchę, niepokój, lęk i te wszystkie inne emocje jak dotąd zupełnie Mu obce. Chciał coś powiedzieć, ale nie potrafił. Stał więc bezradnie, ciągle trzymając moją rękę. - Już dobrze. - powiedziałam. I w tym momencie z oczu popłynęły Mu łzy. Kto by pomyślał, nawet taki jak On ma uczucia i cierpi. / bladynnas
|