I zostawił ją. Nie liczył się z jej uczuciami. I rajcowało go, że będzie mógł patrzeć jak cierpi, jak złe uczucia niszczą ją od środka. Jak tęsknota zabiera jej resztki rozumu. Chciał na to popatrzeć, więc wybrał się prosto pod klub, w którym zawsze przebywała, gdy było jej źle. Wszedł do środka i zobaczył ją, siedzącą na kolanach jakiegoś przystojnego, umięśnionego faceta, śmiejącą się w najlepsze. Wyszedł z baru i poczuł ukłucie w sercu. Spojrzał na drzwi klubu i przeniósł się na ławkę naprzeciwko. I zrozumiał, że zależy mu. A ona? Ona zrobiła to specjalnie, aby to jego zabolało co zrobił. Ale postanowili udawać, że nic się nie stało, że się nie znają, że im jednak nie zależy... Ciekawe, co bolało ich bardziej.
|