Wieczorem zdarza mi się gapić w szklany ekran, marznę, bo nie chce mi się zamykać okna,
drętwieje, bo składam swój grzbiet w pałąk którąś tam godzinę
ślepnę, lecz dalej wlepiam wzrok w kolory
od czasu do czasu wrzasnę,
gdy kot z rozbiegu wskakuje na kolana wbijając swoje pazury,
głuchnę na słowa bliskich stojących obok mej heroicznej figury,
głodnieję, wiec pędzę do lodówki i za chwile żrę zimne pierogi nie przerywając seansu towarzyskiego,
robię się śpiąca,zdobywam się na wyczyn-opuszczam "przyjaciół"by zaparzyć kawę,wiedza co robię z mojej tablicy,
wracam, zasiadam chłepczę mala czarna,
uprzejmie odnoszę się do nie-domowników,
są tacy wspaniali,serdeczni i mili
są warci tych cierpień,poświeceń,uwagi
zaniedbań w rodzinie,nerwów przy obiedzie,niezrobionych zakupów,niesprzątniętych śmieci
świat jest mały. znajomi są znajomymi innych znajomych i tak w kółko. można się porzygać.
to dowodzi tylko, że nic się nie zmienia, że mimo upływu lat, siedzimy w tym samym gównie/ramona_23
|