Piątek - miałam wyjść ze znajomymi... ale wróciłam do domu, zdjęłam szykowne szpilki, rozpięłam białą koszulę, jak kot zakradłam się do kuchni nalałam kieliszek wina, zakradłam się do sypialni usiadłam na łóżku, z głośników dobiegała cicha muzyczka łechtała moje zmysły - szykowny wyjściowy strój zamieniłam na szarą bluzę od dresu i spodnie.
Wiem że ty bawisz się doskonale, że razem poszliście do Twoich znajomych. Tak jest mi przykro. W końcu to kolejny piątek od momentu gdy spakowałeś wszystkie swoje rzeczy i zniknąłeś, chciałam dzisiaj tęsknić, ale z każdym łykiem wina którego smak psuła nikotyna i łzy czułam że tęsknie mniej, w nocy zaczęłam zapominać a nad ranem wiedziałam że zapomniałam.
Tak... zaczynam nowe życie - pomyślałam patrząc na nieśmiało wschodzące promienie słońca...
|