No i wiedziałam, że polegnę. Makroekonomii niestety nie zdałam, angielskiego również, coś czuję, że prawo też mi nie poszło no i rozłożyłam się chyba na statystyce, a na poprawę z rachunkowości w sobotę nie podejdę, bo i tak nie ma już sensu. Uznałam, że rozpocznę znów naukę na pierwszym roku od drugiego semestru, czyli jakby nie patrzyć mam czas jeszcze do końca lutego. :) szkoda mi tylko moich zajebistych ludzi z grupy, ale siłą rzeczy z pewnością po operacji się i tak bym szybko nie pozbierała i nie wyrobiłabym się na sesję zimową. :p // n_e
|