zaczęło się. przyszła jesień, a wraz z jesienią na rękach pojawiły się szramy. znowu jest ich coraz więcej. czasami nie mogę zapobiec potokowi krwi, ale z czasem uspokaja się on, a ja upajam się widokiem krwi na rękach, widokiem sinych żył, które nie wytrzymują napięcia, jakie powoduje. spływa ona wtedy po nadgarstkach zostawiając plamy, mini kałuże krwi. czasami tracę przytomność - to już taka rutyna. | szyszuniaa
|