I gdy weszłam do kawiarni , on siedział sam przy stoliku popijając popołudniową herbatę. Gdy popatrzył się na mnie tymi twoimi szmaragdowymi oczami zmroził mnie dreszcz przeszywający całe ciało. Był ubrany w biały garnitur z fioletową apaszką zawiązaną na bok, jego włosy były niedbale związane w kucyk lecz mimo to i tak wydawały się być idealne. Połyskiwały jak złoto w szczerym słońcu. Siedział taki poważny , taki dostojny że trudno było go nie zauważyć. Taki właśnie był. `
|