Nigdy nie udawałam tak jak dzisiaj ok 11:37-39. Pojawił się na horyzoncie z tym charakterystycznym, niby przerażonym wzrokiem u boku swojego kolegi. Stał przy kolumnie, patrzył się przez jakiś czas centralnie na moją postać. Nie przestałam żywo dyskutować z koleżankami, ani się uśmiechać. Na zewnątrz mnie nic nie uległo zmianie. Nawet poprawiałam nową fryzurę z wdziękiem i starałam się zachowywać tak, żeby pożałował. A w środku wszystko mi pękało. Jeszcze ta czerwona bluzka. Po prostu świetnie. Nie wiem, jak jeszcze mogę "się poprawić", żeby tylko spowodowało to zmianę jego reakcji. Niech zdobędzie się chociaż na szczery uśmiech. To sprawi, że będę wiedzieć odrobinę więcej. Tego mi brakuje. Wiedzy..
|