Tęskniła. Rozpaczliwie tęskniła za tamtym miejscem. Miejscem, które mogła nazwać domem. Za leżeniem na mokrej od rosy trawie i wpatrywaniem się w gwiazdy. Za jeziorem, niezmącenie spokojnym. Za lasem. Za spacerami po ciemku. Za rozmowami o trzeciej nad ranem. Za piosenkami, które wszyscy tam śpiewali. Za tymi ludźmi, których kochała. Za niezmiennym piciem kawy o dwunastej popołudniu. Za wieczorną grą w karty, za bieganiem po deszczu w sukience. Za leżeniem na polu, za zabawami w chowanego. Za każdym kwiatem w ogrodzie. Tęskniła. Nieodwołalnie. Także za nim .
|