Każdego ranka próbuję, choć na chwilę unieść się w górę... oderwać się od ziemi i zatopić w wolności chociaż wciąż bolą mnie skrzydła. Choć zostałam sama pośrodku mroku i ciszy... wśród własnych krzyków i łez... lecz nie zapomnę o tym co było i nadal mam. Jeśli będę czegoś naprawdę pragnęła to osiągnę to wcześniej niż ktokolwiek się spodziewał. Odkurzę z odwagą moje skrzydła z pyłków bolesnych wspomnień. Nabiorę wiatru nadziei, poczuję ciepło promyka wiary i wzbiję się wysoko, wysoko w błękicie nieba zatopię swoje ręce, otulę chmury marzeń i z podniesioną głową polecę ku słońcu - naszemu największemu marzeniu.
|