Bała się zwiędłego liścia ciszy, bezwładnego skrzydła nudy, martwej muszli pustki. Lękała się łoskotu obcych kroków, twardych kamieni oczu, jedwabnej skóry bezmyślności. Drżała przed ołowianym dzwonem samotnych godzin, przed szarym mostem zagubienia, przed czarną studnią bezradności.
|