taka refleksja i prawdziwy morał jest ukryty bardziej w 1 części tego opowiadania. Chodzi mi o to że życie to nie baśnie braci Grimm gdzie wszystko się ślicznie kończy HAPPY ENDEM. Życie każdego kończy się w ten sam, mniej lub bardziej tragiczny sposób, zależnie od osoby i okoliczności. Chodzi o to by cieszyć się każdą szczęśliwą chwilą. Tym siedzeniem na ławce z osobą którą się lubi czy kocha, bo tej osoby jutro już może nie być... wiecie przecież że ważne są tylko chwile. Często na pozór udany związek kończy się szybciej niż się zaczął, czasem nawet po wielu latach kończy się to jedynie bliznami na sercu i podziałem majątku...nikt nam nic nie zapisał w gwiazdach.
|