Opowiem teraz baję na dobranoc: pewnego razu, w odległej krainie w której w powietrzu unosiło się więcej spalin, dymu, cany i zapachu damskich perfum niż tlenu żył sobie jeden skejt. I ten skejt miał dziewczynę której oddał całe swe serce. Gdy siedział z nią na ławce, objął ją, przytulił, pocałował w szyję iii...zaczął łaskotać. Dziewczyna śmiejąc się udawała pokrzywdzoną i drocząc się zapytała: czemuu to mi zrobiłeś? Odpowiedział: - bo uwielbiam patrzeć jak się śmiejesz. Oboje wymienili spojrzenia, zapatrzeni w siebie siedzieli tak koło 3 minut (sąsiadka obcinając wszystko z okna zdążyła zrobić zupkę chińską) po czym zaczęli się całować. Nagle ów ziombel znów się zaczął łaskotać w okolicach żeber i pępka....(cdn.)
|