Mam wrażenie, że Bóg miał jakiś cel, stawiając mi Go na drodze, pozwalając na wspólne tereny, radości, wzloty i upadki. Siedzę i zastanawiam się po co mi to wszystko było. Przecież to chore. Człowiek przywiązuje się do zwierzęcia, żeby później wszystko spierdolić z własnej głupoty. Po co mi to wszystko było? PO CO?! Niech ktoś mi odda nadzieję i wiarę w siebie. Niby do tej pory wszystko było dobrze, ale dziś doszło do eksplozji moich uczuć.
|