Ta samotność przyzwyczaja z czasem, na serio. Już nie marzysz o wspólnych wieczorach, wystarczasz sobie już tylko ty sam. Nie potrzebujesz drugiej osoby, która wydaje się tylko zbędnym ciężarem. Całymi dniami przesiadujesz w pokoju, bez najmniejszego celu, wpatrując się w nieoklreślone przedmioty, leżysz i zupełnie nie myślisz. Nie obchodzi Cię, co robi osoba, która jeszcze niedawno tak bardzo kochałeś, nie obchodzą Cię przyjaciele, którzy przestali na siłe wyciągać Cię z domu. Zostałeś tylko ty i ... tylko ty.
|