siedziałam na tyłach autobusu szkolnego ze słuchawkami w uszach, jak zwykle patrząc przez szybę. na którymś z kolei przystanku, w którejś z kolei miejscowości do autobusu wsiadł on. nie znał go nikt jak i on nie znał nikogo. po prostu szedł, patrząc przed siebie, a gdy na niego spoglądałam, nie widziałam nic oprócz jego głębokich, błękitnych oczu. biła od niego nienawiść, patrząc na niego, można było dostrzec towarzyszący mu chłód. jego osoba zaintrygowała mnie na tyle, że nie słyszałam już nic, prócz bicia mego serca. muzyka, gwar w autobusie zostały nagle zagłuszone, jakby ktoś wcisnął przycisk wyciszenia. wracając po szkole do domu tym samym autobusem, siedząc na tym samym miejscu co rano czekałam na niego. chciałam jeszcze raz spojrzeć mu w oczy i poczuć się tak jak wcześniej. ale jego już nie było. w nocy miałam koszmar. widziałam śmierć, zło, wszystko to czego się obawiałam, oraz te błękitne, głębokie, przerażające oczy, które przeszywały mnie na wskroś. || kickass
|