To musiało być przeznaczenie. Pochodzili z jednego osiedla. Ich ojcowie znali się od dziecięcych lat. Los zetknął ich dopiero po 13 latach. Ona wracała wtedy z toru wyścigowego ze swoim tatą. Myślała, że jak zawsze pojadą prosto do domu, a okazało się, że muszą jeszcze podjechać gdzieś w interesach. Pomyślała sobie; spoko. W tym dniu zakończyli swoją naukę w podstawówce. Pojechali na nieznaną jej dotąd wieś, podjechali po jakiś dom i wjechali na podwórko. Siedziała w aucie i nie miała zamiaru go opuszczać, pomimo tego, że jej ojciec od ponad 10 minutach opuścił ich bmw. Wtedy ujrzała jego, postanowiła wyjść z auta i poszła koło wybiegu dla kucyków. Za niedługo przyszedł on, zapoznali się, dobrze im się rozmawiało. Niestety stracili kontakt. W te wakacje, po ponad dwóch latach od tamtego spotkania, los znowu złączył ich drogi. Tym razem na wyścigach samochodowych. Okazało się, że oboje grają na gitarach, kochają szybką jazdę i drift. Czyż to nie przeznaczenie? Ja uważam, że tak.
|