A ona ciągle biegła polną dróżką i nie wiedziała dokąd dotrze. Popełniała w kółko te same błędy. Świadomość złych czynów nie odpuszczała. Biegła krok w krok za nią, deptała po piętach, przyśpieszała, zwalniała... Sprawiała, że wszystko wydawało się coraz trudniejsze. Chociaż biegła w dół, miała wrażenie, że męczy się wykonując podbieg... Potykała się o kamienie, których nawet nie było. Wszystko zaczynało sprawiać ból. Miała tego dość, ale nie potrafiła sie zatrzymać... Biegnie dalej...
|