środek nocy, jeszcze nie spała. ktoś lekko zapukał w parapet, bała się, zawszę się boi, ale nie tym razem, coś wewnątrz kazało jej sprawdzić kto to. zamiast odsłonić rolety, wolała otworzyć okno na roścież. stał tam on z białą różą w ręce. nachyliła się po kwiatka, chciała go pocałować,lecz on tylko podszedł, wręczył jej upominek,życzył miłych snów i odjechał bez słowa. [jebaduic]
|