będący dla Nich hukiem. otworzyła najpierw jedno, później drugie oko. wiedzieli, że będzie silna. blade kąciki ust podniosły się nieznacznie i przeleciała nieświadomym jeszcze wzrokiem to miejsce. nie pamiętała, co tu robi. nie pamiętała rozpaczy w oczach ojca, ani też łez matki. nie widziała też Jego łez. nie słyszała krzyków, nie czuła pocałunków, nie uświadamiało sobie i nawet w najśmielszych myślach nie przypuszczała, że Ją tak bardzo kochał. że Jego świat walił się razem z Jej, bo były tak nieziemsko połączone. kiedy mało brakło nie odeszła pierwszy rzucił się jej na ratunek, odepchnięty przez lekarzy stracił wiarę w lepsze jutro, a to przecież On ją znalazł, on Jej pomógł... odchrząknęła i krzyknęła szeptem: "Boże, była tu. czułam ją, przyszła, trzymała mnie na rękach, podniosła, rozniosła swój zapach, czułam ją." bredziła zmieniając raz po raz ton głosu. "zabierała mnie na ręce, zamykała oczy, odbierała słowa, ale powstrzymała Ją. przyszła, skromna, ale piękna blada, ale żywa...
|