Siedziałam przez kilkanaście minut.. cały czas uważał, że jestem obrażona, a ja po prostu miałam dość tych pieprzonych rozczarowań, tego, że mnie odrzucił i popchnął, on co chwile spoglądał na mnie, próbował mnie przytulać i prosił żebym się już przestała gniewać, bo mu smutno. Denerwował się, wybuchał krzykiem, po chwili zastanowienia wtuliłam się w Jego silne ramiona cała zapłakana a on powiedział słodkie 'w końcu no, ja cię przepraszam za to wszystko – to moja wina, wiem' i na Jego twarzy pojawił się uśmiech - najszczerszy, najlepszy jaki widziałam. wyrażał więcej niż dziękuję czy przepraszam, był wspaniały.
|