cz.3 po drodze spotkałyśmy grupkę mężczyzn, którzy komplementując nasze figury znacznie poprawili nam humor. wyszłyśmy z plaży planowo zejściem dziesiątym. zgubiłyśmy się trochę. taak, nie było łatwo, zaczęłyśmy iść w kierunku, który według nas prowadził do głównej. 'hiiiiii ! genialne są'. nie obyło się bez kolejnego stoiska. wytrzeszczając gały, zobaczyłam TEGO bruneta stojącego w tym stoisku. prawie nie wypluł surówki, którą właśnie przeżuwał, bo rozśmieszył go kumpel, którego najwidoczniej w czasie przerwy odwiedzał. zeszłyśmy na ulicę, bo aga widząc go nie mogła opanować śmiechu. to nie mógł, nie mógł być przypadek ! w dodatku tak bardzo nalegałam, żebyśmy weszły tym właśnie wejściem ! zacieszając jak głupia, poszłam na kebaba. trzymając go w ręku poszłam w całkiem innym kierunku. 'kurwa, nie ! nie wierzę!' - właśnie wyszedł ze sklepu i szedł na przeciwko mnie, banana na twarzy nie potrafił ukryć - wzajemnie .;) // keepyouforever
|