Leżę na plecach i myślę sobie,ile rzeczy się w tym roku zmieniło. Tyle,że mnie niespecjalnie się to podoba. Chciałabym, by świat był choć trochę łagodniejszy, żeby nie zrywał się nam ze smyczy i nie ciągnął nas za sobą tam, gdzie mu się podoba. I by niebo było uważne,żeby o nas nie zapomniało. I myślę sobie, że byłoby cudownie,gdyby życie było jak naleśniki, które można zjeść z czym się chce. Chcesz z orzechami? Dostajesz z orzechami. Chcesz z kokosem? Dostajesz z kokosem. Ale życie jest jak zawczasu przygotowana potrawa, którą ktoś wybrał za ciebie. I co zrobisz? A nowy rok? Będzie odjazdowy. Nie będę się gapić co noc w sufit. Ileż razy dotrzymywał mi towarzystwa... Ile już snów się do niego poprzyklejało... Wciąż tam są, wiszą, czekają, aż ktoś je zbierze. Hmm..kiedy wypada zbiór moich snów? Może źle zasiałam, może było za mało słońca, ale czekam już tak długo i wciąż nic nie spada. Drzewo Marzeń nie chce zaowocować.
|