|
ławka, zimne nestea w ręce i on zaledwie kilkanaście metrów ode mnie. facet, który nie potrafił poradzić sobie z wyłączeniem świateł w mercedesie i masa innych, którzy siedzieli przy piwie przed kawiarnią obgadując każdą dziewczynę, która obok nich przechodziła. komary, które gryzły mnie w moje ohydnie grube uda i pucki. ona obok mnie i opowiadanie całego dzisiejszego dnia nie omijając żadnego nawet najmniejszego szczególiku. cieszenie się nawet z najmniejszej drobnostki, i to uczucie, które aż krzyczało 'jest dobrze'. w końcu, w miarę zaczyna się wszystko układać, a głośniki dudnią aż moim ulubionym kawałkiem, który robi za moje codzienne kreski. /happylove
|