Szła po ciemnej ulicy, oświetlanej jedynie kilkoma latarniami. Nie bała się ciemności, czuła że wszystko jej jedno. Myślała tylko o tym, że nie ma kogo kochać, że chciałaby się z kimś kłócić o zazdrość, a potem zostać przyciągnięta do ciepłego ciała drugiej osoby, przytulona, a w jej uszach zaszumiał głos niosący wyszeptane słowo ''przepraszam''. Ale każdy, o którym myślała, że tak będzie okazywał się albo kolejnym idiotą, albo był w niej na tyle zakochany, żeby ją tym przestraszyć. Nie czuła do nich tego, nawet nie wiedziała czy czuła to do kogokolwiek. Wiedziała tylko, że chciała, aby tak było.
|