Nie zawsze nazywano mnie wariatką. Kiedyś byłam normalną nastolatką. Taką, która chodzi na szkolne dyskoteki, kocha się w aktorach i uwielbia swoje blond włosy tak bardzo, że nie przyszłoby jej do głowy związywać je w kucyk i chować pod wielkim kapturem. Byłam popularna w szkole i szczęśliwa. Nie mogłam doczekać się kolejnego roku szkolnego, bo właśnie dostałam się do drużyny cheerleaderek. Czułam się spełniona i tylko koniec świata mógł mi przeszkodzić w jego zdobywaniu. I choć ostatnie brzmi jak banał, okazało się ironiczną prawdą.
|