Dzisiaj doszłam do wniosku, że moje dzieciństwo nie było jednak takie złe. Wspominam czasy, gdy bez oporów, chodziłam po drzewach czy skakałam przez kałuże. Wolałam założyć spodnie niż spódniczkę. Dzięki temu teraz umiem grać w nogę czy pluć na odległość. I nie wstydzę się tego, że załatwiałam swoje potrzeby w kukurydzy czy skakałam po balotach. Po prostu byłam sobą! A teraz, gdy widzę jak moi kuzyni marnują ten czas, mam ochotę się rozpłakać. Nie zawsze nowoczesność jest dobra!
|