Siedzieliśmy na polskim, kiedy do klasy weszła pani pedagog i poprosiła mnie do swojego gabinetu. Weszłam dość wkurzona, bo cholernie ta kobieta działa mi na nerwy. Poprosiła, żebym usiadła. Tak też zrobiłam. Zaczeła zadawać mi głupie pytania. Data urodzenia? - wieczność - powiedziałam. Poprosiła żebym nie robiła sobie żartów. Przytaknęłam. Miejsce urodzenia? niebo, imiona rodziców- adam i ewa. Spojrzała na mnie jak na idiotkę. Zainteresowania? bez namysłu odpowiedziałam: śledzenie apostołów. Do sali wróciłam dziwnie zadowolnoa.
|