zupełnie na trzeźwo, a jakby w transie, z obłąkanym sercem szła ulicą i darła mordę dlaczego kurwa on musi być taki jak jest i dlaczego kurwa nie może się od niego uwolnić. nie zważała, na to czy ludzie jej słuchają. chciała mu tylko przekazać, że choć teraz rozeszli się w swoje strony i ich marzenia mają zupełnie inne kształty, to któregoś dnia wystarczy jedno spotkanie oczu i przekonają się, że właśnie sobie byli przeznaczeni i czują to samo, co tamtego dnia i nigdy się tego nie wyzbyli. że ona jest dla niego jedyną i tylko ją mógł naprawdę kochać. ale kiedy ich umysły i serca w końcu oprzytomnieją to będzie już za późno, o wiele za późno na cokolwiek. pozostanie tylko pustka i dwie dusze bez połowy. chciała powiedzieć to wszystko... zdobyła się tylko na nieświadomy uśmiech i ciche "szczęścia... "
|