[cz1.] siedziała z przyjaciółką na ławce, rozmawiały o tym jak to dobrze, że mają siebie, że zawsze mogą na kimś polegać, ale brakowało im czegoś, jednej i drugiej, brakowało im miłości. codziennie potrafiły przychodzić na starą, drewnianą ławkę i rozmawiać godzinami o chłopakach. pewnego dnia gdy kierowały się w stronę ławki ujrzały grupkę chłopaków. dziewczyny szły trochę speszone, zamotane. w pewnym momencie jedna powiedziała do drugiej - ja biorę tego wysokiego - dobra, a ja tego w bluzie. obie zaczęły się śmiać. przechodząc obok chłopaków zapadła cisza a dziewczyny poczuły na sobie wzrok każdego z nich. w pewnej chwili jeden z nich krzyknął - jutro tu, o tej samej godzinie. dziewczyny odwróciły się a chłopak powiedział - tak w ogóle to ja jestem Maciek. uśmiechnął się i usiadł obok kumpli. dziewczyny przyspieszyły krok i za blokiem obie stanęły, zaczęły skakać i piszczeć, ale tak żeby nikt tego nie usłyszał. / zolzi
|