-Musisz o mnie zapomnieć.
-Co?!
-Zapomnij o tym co było, o tym co nas łączyło...
-Tak? To ty kurva zapomnij o mnie. Zapomnij że kiedyś żyłam.
-Kiedyś? Czy ty chcesz... -włożyłam do uszu słuchawki i odeszłam, żeby nie słyszeć reszty choć wiem że brzmiała "...chcesz się zabić?". Nie, nie chciałam. Chciałam po prostu, żeby trochę się o mnie pomartwił. I tak było.
Wróciłam do domu. Oczywiście gdy wpadłam do pokoju rozryczałam się jak małe dziecko, któremu upadł lód. Wyłączyłam telefon i weszłam pod kołdrę. Zanim zdążyłam mrugnąć zasnęłam. Śnił mi się on. Że wydzwania do mnie, sms-uje, martwi się... Rano włączyłam telefon. 50 nieodebranych połączeń i 39 sms-ów oczywiście od niego. Odpisałam zdawkowe "żyję" i poszłam oglądać telewizję. W porze obiadowej zadzwonił dzwonek do drzwi. To był On.
-Przepraszam -wyszeptał ze spuszczoną głową.
-Żyję -odparłam i rzuciłam mu się w ramiona. Kochał na serio? Może.
|