trzecia nad ranem, kolejna pospolita noc. księżyc, gwiazdy, a ja sama. siedzę na parapecie mego okna, znajdującego się na wysokim, pierwszym piętrze, macham nagimi stopami, pokazuję nogi w króciutkich szortach. popijam kawę, mocną, bez cukru. marzę, wspominam, tęsknię. znowu nie spałam.
|