Przed oczami cały czas mam Twój obraz. Słodki uśmiech kiedy patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Zawsze zastanawiałam się co wtedy myślałeś. Kiedy znienacka dostawałam od Ciebie buziaka, a potem udawałeś że to nie Ty. Kiedy stałeś z kwiatami po drugiej stronie ulicy udając że w ogóle się nie znamy. Kiedy leżałeś bez ruchu na jezdni cały we krwi... Dlaczego? To pytanie nasuwa mi się do głowy każdego wieczoru kiedy przypominam sobie Ciebie, to jacy razem byliśmy szczęśliwi. Może tego wieczoru kiedy byłam na Ciebie taka wkurzona nic by się nie stało? Gdybym wpuściła Cię do domu i pozwoliła zostać? Każdego wieczoru zwijam się na łóżku z bólu w klatce piersiowej i dusze w sobie łzy z tęsknoty za Tobą, Twoimi pocałunkami. Boże, dlaczego On?
|