przeszedłeś obok mnie mnie w parku. serce zaczęło szybciej i mocniej bić, do oczu napłynęły łzy i zamglił mi się obraz. ręce zaczęły się trząść, że nie byłam w stanie zapalić tego papierosa, którego miałam w ręce. odpaliłam. podszedł do mnie, chwycił za podbródek. 'miałaś nie palić' powiedział. zaciągnęłam się nikotyną i wypuściłam dym prosto w jego twarz. 'zabronisz?' zapytałam. 'to Twoje życie, zresztą rób co chcesz' powiedział i odszedł. zagrałam cwaniaka, a tak bardzo chciałam, by wyciągnął tego papierosa, usiadł obok mnie i przytulił i żeby znów było jak dawniej. / szyszuniaa
|