CZ.107.. kiedy to powiedział moja twarz od razu przywróciła swój poprzedni wygląd. tego samego dnia, popołudniu. -wychodzę, powiedziałam do braci. nic nie odpowiedzieli, bo wiedzieli, że słońce mnie spali, bo pierwotny mnie tym razem nie przemienił. a pierwotni nie potrzebuję pierścieni, przecież. -ała, rzekłam, zamykając szybko drzwi od mieszkania. -co jest? dodałam. -potrzebujesz tego, powiedział damon, pokazując na swój pierścień, który ma na palcu. -zajebiście, odpowiedziałam. nie byłam z tego zadowolona, bo wiedziałam, że jeśli mam dostać ten pierścień, to będę musiała się ich słuchać i bym musiała polować razem ze stefanem. a jeśli bym szła do szkoły to nie mogłabym się oddalać od eleny, nawet na chwilę, bo jak by coś podejrzewali to zabiorą mi pierścień i nigdy go mi nie oddadzą i wtedy bym musiała siedzieć całymi dniami w domu, głodna i wkurzająca się na cały świat. a tego bym bardzo nie chciała.
|