|
Zawsze gdy robiło mi się smutno, na myśl przychodził mi On, doskonale mnie rozumiał, zawsze pocieszał... Teraz gdy jest mi smutno, myślę o Nim, ale nie czuję ulgii, wręcz przeciwnie... Wiem że już mnie nie może pocieszyć, że już nie mogę mu się wyżalić. Świadomość, że już go dla mnie nie ma sprawia że czuję się kompletnie samotna mimo, że w okół mnie jest mnustwo ludzi. Ja w żadnym z nich nie widzę tego co w nim... Żaden nie jest odpowiedni... / nie-przytomna
|