Zanim moja mama odeszła, upiekła piernik, dwa dni wcześniej. Nie miałem odwagi go ruszyć przez trzy miesiące. A potem, nie częstując nikogo, bardzo długo, przez wiele dni, łupałem go po kawałeczku, do ostatniego czerstwego okruchu. Dopiero jak ten ostatni okruch znikł, zrozumiałem, że nic już nie będzie tak jak wcześniej. /yours.blog.pl
|