siedziała na fotelu z rozczochraną grzywką, w szlafroku i z papierosem w ręku. nic nie napisał od tygodnia, zostawił ją bez słowa wyjaśnienia. nie chciała zapijać smutków, jedynie je spalić. usłyszała pukanie do drzwi. wstała i wolnym krokiem przekręciła zamek. za drzwiami stał on z bukietem malutkich białych róż. spojrzał na nią smutno. - wyjdę, zapukam jeszcze raz a ty za ten czas zgasisz to świństwo. - powiedział, zamykając za sobą drzwi. niewiele myśląc zgasiła papierosa i wrzuciła do popielniczki. zapukał, a ona ponownie otworzyła mu drzwi. - nasza rocznica, kochanie. - wszedł i cmoknął ją w usta. - pamiętałeś! - wykrzyknęła zabierając kwiaty. - cały tydzień myślałem jaki prezent ci sprawić. - i co wymyśliłeś? - spytała zadowolona. - kocham cię. mniej niż za rok, więcej niż rok temu. - powiedział, obejmując ją mocno. / tonatyle
|