szłam zdecydowanym krokiem, udając, że nie słyszę jak za mną biegnie. - zaczekaj! muszę ci coś powiedzieć! - krzyknął, a ja odwróciłam się obojętnie. - czego chcesz? - zapytałam wprost, nie miałam nastroju na rozmowę z kimś, kto zranił mnie już nie jeden raz. - naprawdę cię kocham. - powiedział zdyszany. podeszłam nieco bliżej i powiedziałam - moja koleżanka jest sto razy ładniejsza, zgrabniejsza i mądrzejsza..odwróć się, to się przekonasz. spojrzał za siebie, nie zdając sobie z niczego sprawy. - widzisz kotku, gdybyś autentycznie mnie kochał, nigdy byś się nie odwrócił. mówiąc to odeszłam zadowolona, zostawiając go samego, tak jak on mnie kiedyś.
|