Gdy moi "przyjaciele" mają problemy/jest im smutno, pierwsze co lecą do mnie [szukają porady/pocieszenia] nie odmawiam, NIGDY. Za to wszystko dostaję godne podziwu podziękowanie, które równa się ZERO. Pomagając im robię to bezinteresownie, ale dlaczego kiedy to ja spotykam przeciwności losu to nie mam do kogo się zwrócić ?
|