CZ.100! -spokojnie, powiedział tyler. -przecież to nie możliwe, no! odpowiedziałam, a po chwili oczy zrobiły mi się szklane, jakbym miała zaraz płakać. -boisz się mnie? spytał. nie odpowiedziałam mu, tylko odwróciłam się do niego plecami. -zejdźcie na dół, na śniadanie, krzyknął damon. kiedy zeszliśmy, damon miał już dla mnie i dla tylera przygotowaną krew. -trzymajcie, powiedział. mój chłopak wziął, lecz ja odmówiłam i złapałam się za szyję, spoglądając na tylera. -elena, weź się skalecz, nic ci nie zrobię, obiecuję, rzekłam. -po co? spytała. -chcę coś sprawdzić, odpowiedziałam. kiedy elena się zraniła, wcale mnie do krwi nie ciągnęło, tylko poczułam obrzydzenie jak ja mogłam pić czyjąś krew będąc wampirem. moi bracia nic nie rozumieli, a ja poszłam do kominka, gdzie palił się ogień. podłożyłam rękę i czekałam, aż się sparzy. w tym czasie płakałam, bo bałam się okropnie, że teraz tylera mi coś znowu zrobi, bo przecież wampiry czują, kiedy człowiek się ich boi.
|