Szła ulicą niewzruszona, oczywiście kolejny raz w jego okolicy, niby to przypadkiem;P. sluchawki lekko splątane , włożone niedbale do uszu, bo może przez przypadek usłyszy jego głos. I nagle jest wyłania się po drugiej stronie ulicy, właśnie wychodząc z Pubu.. i jak zawsze oczywiście łeb w dół i tylko spogląda przez gęste czarne włosy grzywki, żeby nie było widać jej wzroku, ile bólu i utraty sił jej sprawia patrzenie z tak daleka i to jeszcze w ukryciiu i to wlasnych włosow, które on kiedys przeczesywał ręką w tył, a ją ogarniała woń jego zapachu.. Pewnie wystarczyło by jedno spojrzenie i cały kruchy świat mógłby legnąć w gruzach... jedno słowo, nawet nuta zapchu, o taak zapachu, tak cholernie dobrze znanego. on by wystarczył by wkońcu po takim czasie wziąść oddech pełną piersią.
i już.koniec.
Przeszła zostawiając za plecami cały swój idealny świat..
|