Siedziała przy stole z filiżanką kawy, która już kompletnie wystygła, wsłuchiwała się w ciszę, którą niósł ze sobą ten pusty dom. Zamknęła oczy by jeszcze głębiej poczuć tą pustkę, wciągnęła powietrze i nagle wyczuła w nim nutkę znajomych perfum. Otworzyła oczy, na drugim końcu stołu siedział On, wpatrywał się w nią tymi pięknymi, błękitnymi tęczówkami, nawet nie drgną, ona zresztą też. W końcu zauważyła jak uchyla wargi, ledwie usłyszała co wyszeptał, gdyby tak dobrze nie znała układu warg gdy to mówi, mogła by zwątpić, ale wiedziała co chciał jej przekazać ' Kocham Cię'. Wyciągnęła rękę w Jego stronę, On zrobił to samo, była blisko poczucia ciepła Jego ciała, jednak gdy ledwie dotknęła Jego dłoni, On zniknął. Jego postać prysnęła jak bańka mydlana. Do pustej przestrzeni powiedziała 'też Cię kocham i nigdy nie przestane', łzy pociekły po jej policzkach, ciało przeszył ból. Jednym tchem wypiła zimną kawę, wstała od stołu i nie patrząc za siebie wyszła. Już nigdy więcej tam nie wróciła.
|