|
samo to, że był w moim życiu jest niezapomniane. Codziennie rano dobijał się do drzwi mojego pokoju z kubkiem gorącego kakao na wejściu oznajmiając z uśmiechem, żebym nie martwiła się o zdrowie, bo pomogła mu moja mama. Potem niezdarnie wchodził pod moją kołdrę ,a ja piszczałam jak mała dziewczynka, że jest zimny i ma się wynosić chociaż jedyne czego pragnęłam to jego ciało tuż przy moim. Rozmawialiśmy z małymi przerwami na pocałunki, potem ja jeszcze zasypiałam, a on gładził moje włosy i twarz szepcząc jak bardzo mnie kocha i potrzebuję. Byłam najszczęśliwszą idiotką pod słońcem. Właściwie nie odszedł z własnej woli, nie odszedł bo przestał coś do mnie czuć. Podobno tam u góry potrzebowali go bardziej niż ja. /esperer
|