Pamiętam ostatni pobyt w USD, gdzie na stołówce codziennie dawali dzieciakom jogurty na drugie śniadanie i podwieczorek. Kiedy się nocami zajadało m&m'sy zakupione w automacie zaraz za drzwiami oddziału. Kiedy się jeździło z kolegami windą góra-dół dopóki pielęgniarki nas nie złapały, kiedy się przesiadywało na huśtawkach świeżo po operacjach, kiedy z lekarzami rozmawiało się jak z dobrymi kumplami, a szpital był najlepszym miejscem pod słońcem. Kurcze chciałabym znów mieć te 17 lat, spędzać kilka tygodni w USD i nie martwić się niczym. :p // n_e
|