Nie mogę zapomnieć naszego wczorajszego pożegnania. Jak chciałam pożegnać się "na misia" i wystawiłam już ręce, a Ty przyciągnąłeś mnie do siebie i mocno przytuliłeś. Stojąc tak chwilę w ciszy poczułam Twoją rękę głaszczącą moje włosy. Niby nic nie znaczący, przyjacielski gest. A jednak dla mnie znaczył dużo. Bardzo dużo. Znaczył dla mnie to, że nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić do 4 rano, uciekałam przed psiarnią, przy okazji odwiedziłam stare strony i zajarałam zioło z dawnymi kumplami z drugiego końca miasta. Wszystko byłoby super, gdyby nie te kilkanaście tysięcy spazmatycznych uniesień szlochem do poduszki.
|