W radiu leciała kolejna żałosna nuta, a atmosfera robiła się nudna. Nie wiedziałam co dokładnie mam zrobić, już od dawna czułam, że to nie ta mięta i już chyba nic nie jest na rzeczy, szczególnie z jego strony. Dlatego tak ciężko było mi zrozumieć, dlaczego teraz z nim tu siedziałam. Zerknęłam na telefon i wymamrotałam niewyraźnie, że muszę już lecieć. W tym momencie poczułam, że jeśli nic nie zrobi, to wyjdę i jebnę drzwiami na do widzenia. Poczułam wielką żałość słysząc jakiś bezsensowny żart na pożegnanie. Nie powiedziałam już nic, po prostu wyszłam, nie odwracając się za siebie odeszłam. Pełna oburzenia i zawodu szłam ulicą nie patrząc na nic i na nikogo. W pewnym momencie poczułam wibracje w kieszeni. Oblała mnie fala charakterystycznego gorąca, idąca od czubka głowy po końce stóp. Napisał - ` a buziak na pa?`. Stanęłam jak wryta nie wiedząc co robić. Na szczęście dobra intuicja zaprowadziła mnie do domu, bo po tygodniu dowiedziałam się, że już chodzi z inną. cz.2 /khharo
|