Na pierwsze spotkanie biegłam jak szalona, moje tętno pulsowało jak szalone, wystrojona w najlepsze ciuchy miałam nadzieję, że nie przesadziłam z pomadką, chciałam wyglądać idealnie. On jak zwykle wyglądał powalająco, przywitał mnie swoim markowym uśmiecham, na którego widok miękły mi kolana. Siedzieliśmy na krawężniku gadając o wszystkim co chwilę przerywając sobie śmiechem. Z czasem jednak przyjeżdżał coraz rzadziej, miał coraz mniej czasu, odzywał się tylko czasami. Ostatnie spotkanie stało się niespodziewanie, był u lekarza i napisał, że czeka przed moją klatką. Zaszokowana bez namysłu ubrałam się i wybiegłam z domu pełna niepokoju. Czekał w aucie, pociągnął tylko za klamkę, dając sygnał, że mam wsiąść. Z ledwością wydukałam puste `cześć`, on tylko spojrzał. Miałam ochotę od razu mu wszystko wygarnąć, z tym wyjątkiem, że to on pierwszy zaczął rozmowę. Gadaliśmy tak jak za pierwszym razem, o wszystkim z tym wyjątkiem, że praktycznie o niczym. cz.1 /khharo
|